/

Rozdział 55

piątek, 8 października 2010
Na twarzy Josha pojawiło się zdziwienie, wsłuchiwał się w każde słowo które powiedział Justin. Wiem tylko tyle że gdy Josh się odezwał Justin zamilkł i prosił abym z nim porozmawiała przez telefon. Nie miałam zamiaru z nim gadać... Nie Nie interesowało mnie to co ma mi do powiedzenia, miał swoją szansę, zmarnował ją. Niestety trzeba wiedzieć że jeśli coś się traci to trzeba mieć świadomość że można już tego nigdy nie odzyskać, takie jest życie...
-Co mówił jeszcze ? -Wypytywałam poddenerwowana Josha 
-Spokojnie wszystko dokładnie Ci powiem.  
Przez ponad 10 minut Josh powiedział mi dosłownie wszystko. Okazało się że Justin myślał że odebrał Chris...
***
// 3 Tygodnie później // 
Rano obudził mnie deszcz, słychać było jak krople rozbijały się o szyby... To że była brzydka pogoda humoru mi nie psuło. Jutro wieczorem zobaczę Justina... Jego reakcje... Z niecierpliwością czekałam na ten dzień, tata dzwonił do mnie po śniadaniu, mówił abym zaczęła się pakować. Robię to zawsze na ostatnią chwilę a przez to czasem zapominam wszystkiego zabrać. Podeszłam do szafy i wywaliłam wszystkie ubrania na ziemię, Josh mówił że jedziemy na maksymalnie 5 dni. Wyjęłam z szafki torbę i zaczęłam składać do niej moje rzeczy. Pierwsze co to spakowałam moje sukienki, o nich nie mogłam zapomnieć.  Następnie wpakowałam 2 pary długich jeansów, kilka koszulek, jedną bluzę i dwie pary butów. Torbę zniosłam na dół aby później nie mieć z nią problemów. Do końca dnia byłam podekscytowana. Z Joshem umówiliśmy się już bezpośrednio na lotnisku. Tata mówił że mnie zawiezie, że mam czekać na niego, przyjedzie po mnie z rana. Nie mogłam się doczekać, robiłam wszystko aby czas minął jak najszybciej. Gdy skończyły mi się pomysły zaczęłam sprzątać, później poszłam się przejść a gdy wracałam do domu zaczęło robić się ciemno. Wzięłam rozluźniającą kąpiel i położyłam się do sapania, gdy leżałam w łóżku przyszła do mnie Cathy, rozmawiałyśmy dosłownie o wszystkim, jest starsza ode mnie ale bardzo ją lubię. Widziałam że mi ufa, nawet radziła się mnie w sprawie Chrisa, przecież gdyby nie to że nasi rodzice są razem to nie wiem co by teraz było... Cathy się o mnie bardzo martwiła, dała to po sobie poznać, w sumie to nie wie nic o moim życiu, nie otwieram się dla każdego. Po naszej rozmowie od razu położyłam się i zasnęłam. 
 Obudził mnie tata trąbiący pod moim oknem. Spojrzałam na zegarek, miałam około 2 godziny do odlotu samolotu. Musiałam przespać budzik, ale po dłuższym zastanowieniu okazało się że nawet go nie włączyłam. Wzięłam telefon do ręki, miałam 20 połączeń nieodebranych od Josha, od razu mu oddzwoniłam i powiedziałam że wszystko ok żeby się nie martwił. Szybko się ubrałam i zeszłam na śniadanie które zrobiła Cathy. Upewniłam się czy wszystko mam, wzięłam najważniejsze rzeczy do bagażu podręcznego i zaniosłam torbę do samochodu, pożegnałam się z Cathy i Chrisem, mówiłam że przedzwonię jak będę na miejscu. Wsiadłam do auta i z piskiem opon ruszyliśmy na lotnisko, mieliśmy godzinę do odlotu samolotu. W międzyczasie dzwonił Josh i pytał czy już jedziemy, on był na lotnisku. Po 20 minutach zatrzymaliśmy się na parkingu, podbiegł do nas Josh i złapał za mój bagaż,
-Co ty tam masz ? Nie jedziemy na miesiąc! - Mówił podnosząc torbę do góry.
Z tatą pożegnałam się przed lotniskiem, musiał jechać do pracy więc nie mógł ze mną być. Mówił abym na siebie uważała i odjechał. Ja z Joshem ruszyliśmy do odprawy, ledwo co zdążyliśmy. Zostaliśmy odprawieni i ruszyliśmy p;o swoje bagaże, później na lotnisko. Ludzie już wchodzili na pokład samolotu, podbiegliśmy i wsiedliśmy. Tym razem nie siedziałam koło okna. Na miejscu mieliśmy być w południe, a wieczorem od razu jechać na rozdanie nagród, cała aż drżałam z wrażenia. Lot samolotem przebiegał jak każdy inny, trzeba było nieźle się nudzić...
-Cieszę się że mnie zabierasz ze sobą !
-Jeśli nie wziął bym Ciebie to kogo ?
-Nie wiem ale znalazł by się ktoś jeszcze. 
-Po pierwsze ty potrzebowałaś tego bardziej a po drugie na prawdę nie miał bym z kim jechać. Teraz chociaż jestem w miłym towarzystwie.
-Dzięki.   
Rozmawialiśmy przez dobre pół godziny, później zrobiłam się tak senna że zasnęłam na ponad połowę lotu. Gdy się obudziłam i otworzyłam oczy momentalnie nie widziałam co jest, dopiero później do mnie dotarło że trzymam głowę na ramieniu Josha, zrobiło mi się trochę głupio ale gdy zerknęłam na niego kontem oka zobaczyłam że on śpi. Zrobiło mi się od razu lepiej. Za moment Josh otworzył oczy. 
-Już nie śpisz -Pytał
-Nie. 
-Ja nie spałem, miałem tylko zamknięte oczy, nie mogłem jakoś zasnąć. Za to Ty spałaś jak zabita. 
-Mogłeś mnie obudzić, nie wiedziałam że się na Ciebie położyłam. 
-Przecież nic sienie stało. 
Niby nic ale ja się głupio przez to czułam. W końcu wylądowaliśmy, do tej pory pamiętam to lotnisko, jak przyleciałam tu pierwszy raz, jak poszłam do kawiarenki przez którą zobaczyłam Justina, i jaka to była radość go spotkać... Taksówką pojechaliśmy do hotelu. Gdy dotarliśmy na miejsce okazało się że hotel był nieziemski... Miał pięć gwiazdek, nawet sobie nie wyobrażałam tego... Nasze bagaże zostały wniesione do hotelu a my ruszyliśmy w stronę recepcji. Pokój był już zarezerwowany, to było wielkie pomieszczenie z dwoma sypialniami. Obsługa w tym hotelu była bardzo wykwalifikowana. Wszyscy byli na jedno zawołanie, mogliśmy po prostu robić wszystko. Torby czekały na nas w apartamencie. Apartament był prześliczny, jasne ściany, skórzane fotele, telewizor, możliwość wyjścia na zewnątrz, Były schody prowadzące do góry, tam była 2 sypialnia. U góry było nastrojowo również jasne ściany jak całe wnętrze, telewizor i zabudowany kominek bardzo mi się to podobało. Z drugiej sypialni można było wyjść na taras, od razu na niego wybiegłam, czułam się trochę jak na wakacjach. Z Joshem ustaliliśmy że ja będę spala u góry, po jakimś czasie musieliśmy zejść na obiad. Zostało już tylko godzin do mojego spotkania z Justinem. Josh zaproponował abyśmy wyszli w tym czasie na miasto, wziął ze sobą swój aparat, przebraliśmy się i zeszliśmy na dół, oddaliśmy naszą kartę od apartamentu i wyszliśmy, gdy szliśmy wszędzie widniały plakaty o rozdaniu nagród, nie wiedziałam że to będzie aż taka sensacja, nie spodziewałam się tego, nawet mają puszczać to w każdej telewizji. Gdy przechodziliśmy przez centrum miasta, patrzyłam na wystawy sklepowe, Josh był zajęty fotografowaniem dosłownie wszystkiego... Trochę tak jakby nie był w tym świecie, przechodząc koło jednego sklepu patrząc na wystawę zauważyłam prześliczne buty, wysokie turkusowe na szpilce, weszłam do niego i spojrzałam na cenę, była kosmiczna, buty kosztowały 700 dolarów.  Patrząc ze sklepu na Josha zauważyłam że ludzie zbiegli się w jedno miejsce, wybiegłam ze sklepu i pobiegłam do dużej grupy ludzi. Przecisnęłam się przez tłum i zobaczyłam Justina ...


________________________
Jutro (sobota) następny : * x3

8 Dodaj Komentarz:

Anonimowy pisze...

Świetny! Końcówka to juz wogóle ciekawe jak to bedzie dalej się toczyło ;D ;********

Angelika pisze...

superowy :*

Anonimowy pisze...

nie moge doczekać sie nastepnego rozdzialu
super ksiazka

Messie. pisze...

fajny

its natalia pisze...

O BOOOOŻEEEE !
to było rewelacyjne, C O D A L E J ?!!! ^^

Unknown pisze...

świetne, pisz, pisz co dalej!
rewelacja <3

czekoladowaja pisze...

aa! boskie<3 ja chcę jeszcze raz. xd

Anonimowy pisze...

super.! ;*
ja też pisze ;d
heh
http://chlopak-ktory-nauczyl-mnie-zyc.blogspot.com/

By Nataliaaa < 33

Prześlij komentarz

Hmm proszę o szczery komentarz :) może i nie mam zdolności, bo nie mam, pisze dla własnej przyjemności :) to mój sposób na nudę ; *